Fokker Dr.I, Roden 1:72
Galeria
Nasze prace
Obrazki z wyjazdów
Od Autora:
Ponad 20 lat modelik przeleżał na półce, w końcu mnie wzięło i zbudowałem.
Stary Roden z wykorzystaniem kilku elementów blaszki Eduarda (głównie Spandauy) oraz z niewielkim udziałem dodatków własnych.
Garść informacji na temat wykonania i malowania modelu:
Kratownica to profile Plastructa. Oczywiście docinanie i klejenie po naszej stronie.
Malowanie nie jest pudełkowe – jest oparte o ładną grafikę W. Sankowskiego zamieszczoną w ModelFanie.
Wedle zawartych tam informacji samolot miał należeć do Jasta 19.
Wszystko w modelu poza numerem seryjnym jest wymalowane, w kilku zagadnieniach pozwoliłem sobie na odrobinę fantazji.
Miotłowe kamo nie jest kalką. Oto jak je wykonałem:
Na niebieskie (nawet lekko turkusowe) tło (pokryte matem) naniosłem cienkim pędzelkiem oliwkowe smużki, a co kilka smużek także brązowe. Po lekkim przeschnięciu były wałkowane patyczkami do uszu i rozcierane miękkim pędzelkiem. Było to robione w kilku sesjach. Roztarty kolor zielony przybiera barwę żółtą, uważam że nie da się tego zrobić jednorazowo.
Następnie były kolejny zabiegi poprzez nieregularne nanoszenie cienkim pędzelkiem white spiritu. Przy opanowaniu pozwala to uzyskać z jednej strony dość wyraźną cienką ciemną linię, a z drugiej bardziej rozmytą.
Generalnie rzecz na kilka podejść. W ogóle przystępując do Dr.I uważałem to miotłowe kamo za spore wyzwanie – co boxart, rysunek czy model, każdy robi trochę inaczej, a różnie wychodzi z efektem.
Czy moje wykonanie odpowiada wyobrażeniom lub – co ważniejsze – faktom, to już ocenią oglądający.
Zarówno cienkie pędzelki jak i łajtspiryt znajduję w sklepie dla plastyków.
Ponad 20 lat modelik przeleżał na półce, w końcu mnie wzięło i zbudowałem.
Stary Roden z wykorzystaniem kilku elementów blaszki Eduarda (głównie Spandauy) oraz z niewielkim udziałem dodatków własnych.
Garść informacji na temat wykonania i malowania modelu:
Kratownica to profile Plastructa. Oczywiście docinanie i klejenie po naszej stronie.
Malowanie nie jest pudełkowe – jest oparte o ładną grafikę W. Sankowskiego zamieszczoną w ModelFanie.
Wedle zawartych tam informacji samolot miał należeć do Jasta 19.
Wszystko w modelu poza numerem seryjnym jest wymalowane, w kilku zagadnieniach pozwoliłem sobie na odrobinę fantazji.
Miotłowe kamo nie jest kalką. Oto jak je wykonałem:
Na niebieskie (nawet lekko turkusowe) tło (pokryte matem) naniosłem cienkim pędzelkiem oliwkowe smużki, a co kilka smużek także brązowe. Po lekkim przeschnięciu były wałkowane patyczkami do uszu i rozcierane miękkim pędzelkiem. Było to robione w kilku sesjach. Roztarty kolor zielony przybiera barwę żółtą, uważam że nie da się tego zrobić jednorazowo.
Następnie były kolejny zabiegi poprzez nieregularne nanoszenie cienkim pędzelkiem white spiritu. Przy opanowaniu pozwala to uzyskać z jednej strony dość wyraźną cienką ciemną linię, a z drugiej bardziej rozmytą.
Generalnie rzecz na kilka podejść. W ogóle przystępując do Dr.I uważałem to miotłowe kamo za spore wyzwanie – co boxart, rysunek czy model, każdy robi trochę inaczej, a różnie wychodzi z efektem.
Czy moje wykonanie odpowiada wyobrażeniom lub – co ważniejsze – faktom, to już ocenią oglądający.
Zarówno cienkie pędzelki jak i łajtspiryt znajduję w sklepie dla plastyków.